Woronieccy

Andrzej Zygmunt Rola – Stężycki


       Woronieccy to idąca z Rusi polska rodzina arystokratyczna, przynależna do herbu Korybut, pisząca się książętami na Zbarażu.

Jedną z trudniejszych kwestii genealogicznych dotyczących tej rodziny, są do dziś toczone spory o ich wywód. Ten do dziś nierozwiązany genealogicznie problem, powoduje pewne zaciemnienie obrazu ich dziejów, bowiem wszelkie dywagacje opierają się – w tym przypadku – na hipotezach. Brak bowiem wiążących dokumentów, sprawę tę zawiesza jakby w próżni.

         Chodzi o to, czy książęta Zbarascy – z których rodzina ta się wywodzi – oraz ich krewni Wiśniowieccy i Poryccy są Giedyminowiczami, czy też Rurykowiczami.

         Najstarsze przekazy – w tym wzmianki Paprockiego, Bielskiego i innych – oraz tradycja rodziny utrzymuje, że Zbarascy – i idący z nich Woronieccy – są potomkami rodzonego brata Władysława Jagiełly, żyjącego na przełomie XIV i XV wieku – Korybuta Dymitra, który to był księciem nowogrodzkim i siewierskim, synem Olgierda i wnukiem Giedymina, wielkich książąt litewskich.

         W sprawie tej do dziś toczy się dość wartki spór rozpoczęty ponad sto lat temu artykułami profesora Władyslawa Semkowicza i Józefa ks. Puzyny, a którego echem jest kontynuacja tematu na łamach „Genealogii” (nr 7/1966), podjęta przez Jana Tęgowskiego. Efektem tej dyskusji jest – niejako ostateczne – stwierdzenie, iż Zbarascy to jednak Giedyminowicze. Nie wydaje mi się jednak, aby było to rozwiązanie finalne. Przytoczyłem powyższe gwoli sprecyzowania istoty sprawy.

          Pierwszymi historycznie wzmiankowanymi Woronieckimi, od których rodzina ta swój początek bierze, są bracia Jurij i Wojna Fedorowicze Zbarascy, którzy w roku 1529 – podaję za Wolffem – „w dziale z starszym bratem Aleksandrem, który wziął Porycko, Hrikowicze i Trubki, otrzymawszy majątki ojczyste Oprałowcy i Włażanowcy oraz macierzyste Woronczyn i Trysteń, stali się każdy protoplastami gałęzi, które następnie przybrały nazwisko kniaziów Woronieckich”.

Wspomniany wyżej Aleksander stał się protoplastą kniaziów Poryckich.

Ojcem ww. był kniaź Fedor Wasiliewicz Zbaraski, zaś matką Barbara Iliniczanka, której ojcu Ilii Wiaczkiewiczowi Wielki Książę Witold nadał zamek Poryck z przyległościami, m.in. z Woronczynem w powiecie łuckim, w roku 1427. Dobra te Barbara wniosła mężowi w posagu.

Fedor był synem Wasila Wasiliewicza Zbaraskiego i nieznanej z imienia kniahini Wasiliewnej. Tenże Wasil Wasiliewicz Zbaraski nie żył już w roku 1475. Pozostawił po sobie Michała, trzech Semenów, owego Fedora i córką Marynę. Michał stał się protoplastą książąt Wiśniowieckich, zaś jeden pozostały przy życiu Semen – książąt Zbaraskich.

Ojciec ich Wasil – kniaź nieświeżski, żyjący w połowie wieku XV, był zapewne synem Fedka, starosty podolskiego. Zbaraż – położony w powiecie krzemienieckim województwa wołyńskiego – należał do Fedki już w roku 1424 i jest kolebką wszystkich czterech rodów: Zbaraskich, Wiśniowieckich, Poryckich i Woronieckich. Ci ostatni nazwisko wzięli od nazwy dóbr Woronczyn, ta zaś etymologicznie od nazwy ptaka – z krukowatych: wrony – się wywodzi.

Dzieje Woronieckich znakomicie omawia wiele publikacji, z których bez wątpienia najlepszą jest praca Michała Woronieckiego pt.: „Zarys monografii rodu Xsiążąt Korybutowiczów ze Zbaraża Woronieckich”, wydana w Gdańsku w roku 1999 w postaci maszynopisu. Powyższe jest więc jakby wprowadzeniem w dzieje rodu, wiążącym czasy dawne z tymi już znacznie bliższymi, ale…nie o tym będzie mowa. Powyższe jest jakby klamrą spinającą tę rodzinę z innymi wydarzeniami i…grójecczyzną.

Najstarszy wywód Woronieckich – o czym wyżej – rozpoczynają bracia Jurij i Wojna Fedorowicze Zbarascy. Pierwszy jest protoplastą tzw. „linii starszej”, drugi zaś „linii młodszej”. Linia młodsza jest najbardziej rozrodzoną i znaną. Tu zaprezentowana zostanie „linia starsza”. Ta bowiem już zanikła historycznie, choć jej potomkowie tkwią zapewne w różnych regionach, bez znaczenia jednak. „Linia młodsza” też „ zaczepiła” o Grójeckie, o czym dalej.

Jurij – wzmiankowany w latach 1526 – 1580 protoplasta „linii starszej” – urodzić się musiał przed rokiem 1506. Mówią o tym materiały „Postanowienia Sejmowego” z Wilna datowane na 1.05.1528, gdzie jest wzmianka traktująca o obowiązku stawienia wspólnie z bratem jednego konia.

Już wówczas dało się zauważyć znaczne zubożenie tej linii rodowej – po jej wydzieleniu z domu Zbarażskiego – bowiem stawienie jednego konia wspólnie z bratem w czasie, gdy krewni wystawiali po koni piętnaście, jest tego dowodem. Powodów takiego stanu rzeczy było zapewne wiele. Między innymi zapewne zbytnie rozrodzenie i związane z tym podziały dóbr oraz to, że byli najmłodszą gałęzią rodu.

Źródła wielokrotnie wzmiankują Jurija w różnych okolicznościach, w kontaktach z rodziną, procesach, poselstwach, elekcjach i wojnach. Potomkowie jego zasłynęli z wielu spraw, przy czym najbardziej znanym są dzieje jego syna Michała i żony tegoż – Barbary Giżanki – niegdysiejszej nałożnicy króla Zygmunta Augusta, który upodobał ją sobie z uwagi na łudzące podobieństwo do Barbary Radziwiłłówny.

Linia dość szybko się spauperyzowała, a to z różnych też przyczyn. Tak szybko o niej zapomniano, jak szybko wspięła się na scenę dziejową. Kontynuacją jej były XVIII wieczne linie warszawskich mieszczan i mazowieckich chłopów, którzy mimo pauperyzacji zachowali jednak świadomość swego książęcego pochodzenia. Dziś – być może – świadomość ta jest nieco większa, ale nie ma to już większego znaczenia, bowiem nie odegrali już, ani też nie odgrywają żadnej roli politycznej i nie tylko. Ta linia Woronieckich jest dziś już ledwie sygnalizowaną. Późniejsze losy potomków znane są fragmentarycznie i nie sposób ich dziejów powiązać w konkretną całość. Zbyt daleko idąca pauperyzacja i rozrodzenia, szeroka migracja i związany z tym zanik świadomości rodowej, spowodował poszarpanie więzi rodzinnych, co znacznie utrudnia i dziś jeszcze uszeregowanie potomków tej linii w plejadzie Woronieckich. Dla zrozumienia ciągłości genealogicznej, warto zapoznać się z prezentowanymi dalej postaciami:

1.     JURIJ Fedorowicz Zbarażski WORONIECKI – wzmiankowany w latach 1526 – 1580 zawarł związek małżeński z Katarzyną Uchańską, wzmiankowaną w latach 1528 – 1577, o której nic zgoła nie wiadomo. Z małżeństwa tego pochodzi potomstwo:

1a. Jakub Woroniecki – wzmiankowany w latach 1558 – 1598. Biskup kijowski, prawdopodobny biskup krakowski. Szef poselstwa polskiego do Ołomuńca we wrześniu 1587 roku, w związku z kandydatura Maksymiliana Habsburga na tron polski.

1b. Janusz Woroniecki – wzmiankowany w latach 1571 – 1621. Urodził się prawdopodobnie około 1550 roku. Dziekan gnieźnieński i proboszcz łowicki, potem kanonik tej kapituły. W roku 1579 zrzekł się beneficjów i został koniuszym na dworze prymasa, a po jego śmierci w roku 1581 – został podskarbim królewskim. Był stronnikiem Maksymiliana Habsburga, uczestnik poselstwa do Ołomuńca w orszaku swojego brata Jakuba. Dziedzic Huszlewa, Woronczyna, Mezylesia, Stydyna i Woli Kotowej. Zwany Januszem Zbaraskim.

1c. Aleksander Woroniecki – wzmiankowany w roku 1582. Urodzony prawdopodobnie około 1552 roku. Był duchownym, proboszczem w Dudzie.

1d. Andrzej Woroniecki – wzmiankowany w latach 1573 – 1579. Urodził się prawdopodobnie około 1555 roku – zmarł około roku 1580. W roku 1577 był już sekretarzem króla Stefana Batorego, a rok później nawet kanonikiem łęczyckim. Wybrał stan duchowny, a to dzięki protekcji wuja prymasa Uchańskiego, sam bowiem nie miał dobrych notowań, ale protektor był możny i ustosunkowany. Kształcił się w Rzymie – otrzymał tam nawet kilka beneficjów – nie miał jednak powołania do stanu duchownego.

1e. Michał Woroniecki – wzmiankowany w latach 1573 – 1586. Prawdopodobnie młodszy od brata Janusza. Urodzony zapewne około 1550 – 1555 roku – zmarł przed rokiem 1593. Nie ma na to jednak przekonywujących dowodów. Z uwagi na jego rozrodzoną linię rodową, omówiony został w tej kolejności. Był dworzaninem królewskim już w roku 1574. W dniu 14.07.1573 zawarł związek małżeński z Barbarą Giżanką – *?† w maju 1589 roku, mieszczką warszawską, córką Jana Giży – rajcy warszawskiego – i nałożnicą króla Zygmunta Augusta. Dziedzic m.in. Bronowa, Kalinowa i Bożejewa, oraz Rudy z puszczą Dibli, Przytuły Wólki i Brzozowej Wólki w ziemi wiskiej, które przejął w posagu za Giżankę. Małżeństwo to było tematem wielu ówczesnych sensacji, a to z uwagi na związki Giżanki z królem. Michał Woroniecki przeniósł się z Wołynia na Mazowsze, gdzie dzierżył dobra w Starej Warce i Ostrołęce nad Pilicą. Zapewne dla lepszych i bliższych kontaktów z dworem królewskim w Warszawie. Poseł na sejm, pieniacz i awanturnik, stronnik dworu austriackiego. Ze związku tego pochodzi potomstwo:

1e1. Barbara Jagiellonka (Woroniecka) – *8.09.1571 Warszawa – wzmiankowana ostatnio 5.06.1615 w Warszawie. Prawdopodobnie nieślubna córka Zygmunta Augusta i Barbary Giżanki – uznana i uposażona przez monarchę. Po zawarciu małżeństwa matki z Michałem Woronickim, została przez niego uznana. Przed 6.12.1593 zawarła związek małżeński z Jakubem Zawadzkim pisarzem skarbu koronnego. W tym samym roku małżonkowie zakupili od Adama Dzierżanowskiego – kanonika i oficjała warszawskiego – dobra Kośmin położone w Grójeckiem w ziemi czerskiej, które Giżanka posiadała do śmierci.

1e2. Mikołaj Woroniecki – wzmiankowany w latach 1601 – 1610. Urodzony prawdopodobnie w okresie pomiędzy 1573 – 1586 – zmarł około 1614. Wzmianka o nim z roku 1614 pochodzi z dokumentu sprzedaży dóbr Zelawino i Jelity w ziemi czerskiej, na rzecz Pilichowskiego. W roku 1602 nabył on od brata Stefana jego części na dobrach w Ostrołęce i Zakrzewie. On to wykupił z rąk rodzeństwa wszelkie dobra mazowieckie skupiając je w swym ręku. Nic nie wiadomo o jego małżeństwie i ewentualnych potomkach.

1e3. Stefan Woroniecki – wzmiankowany w latach 1601 – 1614. Był duchownym.

1e4. Jakub Woroniecki – wzmiankowany w latach 1601 – 1621. Urodzony prawdopodobnie między 1573 – 1586. Dziedziczył części dóbr mazowieckich, sprzedane potem bratu Mikołajowi. Posiadał też po ojcu prawa do dóbr na Wołyniu, o które procesował się z Leszczyńskimi. Jego żoną była prawdopodobnie Elżbieta Liszkowska. Pozostało po nim prawdopodobnie potomstwo, ale nie jest znane. Istnieje domniemanie, że ta gałąź pozostała wierna carom rosyjskim.

1e5. Florian Tomasz Woroniecki – wzmiankowny w latach 1586 – 1615. Urodzony prawdopodobnie w kwietniu lub maju roku 1586. Był zakonnikiem. W młodym wieku – rok 1613 był już przeorem zakonu OO Dominikanów w Warszawie. Uczestniczył w procesie rodziny w sprawie testamentu ojca dotyczącego dóbr Trysteń, Babie, Jasieniówka i Szczurzyn.

1e6. Katarzyna Woroniecka. Zawarła związek małżeński z Jakubem Pilchowskim herbu Rogala – dworzaninem królewskim, który to w roku 1592 zapisał jej „pewne sumy” na dobrach Sobienie, Grodzisk i Ostrów w ziemi czerskiej. Był on także dziedzicem dóbr Krobice, Babice, Jelity i Zelawina. Pozostawił czterech synów: Adama, Jana – dziedzica dóbr Sobienie, Grodzisk i Ostrów, oraz Jerzego i Stefana.

1e7. Anna Woroniecka – wzmiankowana w roku 1601. Zawarła związek małżeński z Janem Kosińskim herbu Rogala. Posesorka dóbr Ostrołęka i Zakrzew pod Warką.

         Ta linia rodowa zajaśniała na firmamencie dziejów nagle i tak samo nagle, po niezbyt długim czasie – zgasła. Był to być może wynik postępującej pauperyzacji, może – w jednej z linii – efekt pozostałego echa związków Giżanki z królem – co wstydliwe było – albo też zaniku substancji męskiej w efekcie wojennych wypraw, tak wówczas licznych na niespokojnych Kresach. W każdym jednak razie nie zachowało się z tego okresu zbyt wiele dokumentów, a dotyczących tej linii rodowej.

         Odnaleziono wielu nie zidentyfikowanych Woronieckich, których koneksje i pozycja wskazywałyby na ścisły związek z tą linią, ale… zbyt niepewne to dowody, a hipotez jakże wiele.

         Potomkowie tej linii – mimo wspomnianej wyżej pauperyzacji – w większej części pozostali na Mazowszu. Wtopili się w warszawskie mieszczaństwo, a w części zostając na coraz bardziej okrojonych dobrach – chłopieli.

         Mimo braku dokumentów – a co za tym idzie dowodów – wydaje się, że dzisiejsi mieszczańscy Woronieccy zamieszkali w Warszawie i okolicach (oczywiście nie wszyscy), to potomkowie Michała i Giżanki.

         Oczywiście to hipoteza, choć nie bezpodstawna, bowiem mimo obecnej sytuacji, przedstawiciele tych rodzin zachowali w rodzinnej pamięci świadomość mitry książęcej.

         Powróćmy do Michała Woronieckiego – wzmiankowanego w latach 1573 – 1586. Ten niewątpliwy awanturnik, pieniacz, birbant i dworzanin królewski, umiał dbać o swoje interesy. Zanim jednak wprzęgnięty zostanie w krąg okoliczności związanych z Grójeckiem, przyjrzyjmy się – choćby pobieżnie – jego czasom i protektorowi, królowi Zygmuntowi Augustowi. Oczywiście w zakresie niezbędnym dla dalszej treści rozważań.

         Największym i najbardziej znanym obiektem królewskich uczuć była jego druga żona Barbara Radziwiłłówna. Nie ma potrzeby przytaczać tu dziejów tego związku, bo jest on powszechnie znany. Jedno jest pewne, była to tragiczna miłość, a skutki jej i owego małżeństwa daleko idące.

         Po śmierci Barbary, król podupadł na zdrowiu, popadł w głęboką depresję i zaniedbał sprawy państwowe. Stał się odludkiem, dziwakiem i wielce podatnym na wszelkiego rodzaju sugestie – mistykiem.

         Zapadł na nieuleczalną potrzebę zobaczenia ukochanej, zatracając rzeczywistość. Do legendy już przeszła słynna scena, w której mistrz Twardowski ducha Barbary przywołał.

         W roku 1569 na wawelskim zamku – o czym pisał w roku 1573 Johann Ghysaeus (Jan Giża) – o północy z 7 na 8 stycznia miało miejsce spotkanie króla z Barbarą. Twardowskiego tam podobno nie było – o czym świadczą późniejsi biografowie – bowiem zastąpił go tam wówczas „Wielki Ożóg”, jak zwano nieznaną z nazwiska czarownicę z Błonia. Monarcha na widok ukochanej krzyknął z radości i rzucił się do niej, ale…w porę świece zdmuchnięto.

 „…mało brakowało, a króla nie można by zatrzymać i rzuciłby się na jej łono i zapragnąłby słodkich uścisków, gdyby Twardowski króla nie odciągnął i zatrzymał (…) aż mara zniknęła…”.

         Istotnie w zapamiętaniu swoim król ledwie życia nie postradał…

         W istocie była to wielka mistyfikacja, afera na miarę czasów, bowiem zaaranżowana przez braci Mniszchów, pociągnęła za sobą poważne następstwa. Ci cyniczni dworzanie – ród ich z Czech się wywodził – odegrali wielce niegodziwą rolę na dworze niewiele już znaczącego władcy. Wykorzystując jego słabość, otaczali go różnymi mistyfikantami, czarnoksiężnikami, sprowadzali kobiety i…wykorzystując jego stan psychiczny, trwonili państwowe pieniądze, kupcząc urzędami w jego imieniu. Oni to – wg współczesnych im relacji „zasoby Rzeczypospolitej albo zabrali, albo roztrwonili”.

         Obaj bracia znali słabości króla. Jeden z Mniszchów – Mikołaj – odkrył w klasztorze bernardynek zakonnicę. Była nią Barbara Giżanka, córka zamożnego, warszawskiego rajcy Jana i Anny. Nie tylko imię miała identyczne, ale i łudząco podobna była do zmarłej królowej. Wystarczył tylko drobny zabieg, aby ponownie wzbudzić u władcy nieokiełznane uczucie. Obaj nędznicy sądzili, że Giżanka będzie bezwolnym w ich ręku narzędziem, co oczywiście wykorzystać zamierzali i co też spełniło się w pewnym sensie.

         Giżanka urodziła monarsze córkę – także Barbarę, a jakżeby inaczej – dla której władca był bardzo hojny. Również dla matki, jej rodziny i…naturalnie rodziny Mniszchów. Barbarze darował wówczas 20 000 czerwonych złotych i urządził okazały pałac w Bronowie. To ogromny na owe czasy majątek.

         Król zmarł 7.07.1570 w ulubionym Knyszynie. Fakt ten zmienił sytuację i status Giżanki, ale…jej pozycja była już wówczas dość mocna, zaś posiadane majątki sadowiły ją wśród tzw. dobrych partii. Inna sprawa, że majątki te nie zawsze we właściwy – i uczciwy – sposób nabyte zostały.

Barbara zawarła związek małżeński w dniu 14.07.1573 roku z księciem Michałem Woronieckim, urodzonym prawdopodobnie około 1550 – 1555 roku –– na co nie ma jednak przekonywujących dowodów – synem Jurija Fedorowicza księcia Zbarażskiego i Katarzyny Uchańskiej. Był dworzaninem królewskim już w roku 1574, dziedzicem m.in. ww. dóbr Bronowo, Kalinowo i Bożejewo, oraz Rudy z puszczą Dibli, Przytuł Wólki i Brzozowej Wólki w ziemi wiskiej, które przejął w posagu za Giżankę. Małżeństwo to było tematem wielu licznych sensacji, a to z uwagi na przeszłość Giżanki. Nie miało to dla Michała żadnego znaczenia, był przecież człowiekiem epoki i to wielce obrotnym. Zlikwidował majątki żony na Mazowszu Północnym i przeniósł się z Wołynia na Mazowsze Południowe, przejmując dobra w Starej Warce i Ostrołęce nad Pilicą. Oczywiście miało to znaczenie dla jego kontaktów z dworem królewskim. Zmarł przed rokiem 1593.

O Barbarę starało się wówczas wielu dworzan, ale wybrała ona księcia z uwagi na jego koneksje rodzinne i znaczenie polityczne. Książę adoptował pierworodną córkę Giżanki, pochodzącą ze związku królewskiego i spłodził w małżeństwie jeszcze sześcioro dzieci. Jedynym znanym z imienia potomkiem był Florian. Pozostałych chowano wstydliwie w klasztorach, bo przeszłość matki nie wróżyła im dobrego losu. Lokacje były tak dyskretne, że ujawniono tylko dwóch braci zakonników, a i to nie jest pewne. Musieli być dobrze zakonspirowani…

Książęcy małżonkowie wsławili się licznymi procesami majątkowymi w ziemi wiskiej, po których osiedli w Grójeckiem. Księżna zmarła w maju 1589 roku. Jej córka – Barbara (dziecko królewskie), wyszła – niezbyt dobrze – w roku 1593 za mąż, poślubiając Jakuba Zawadzkiego, pisarza skarbu koronnego, dziedzica dóbr Kośmin pod Grójcem, nabytych za jej posag.

         Woronieccy tkwili w grójeckim dość długo, bowiem prawie do końca wieku XIX. Nie sądzę, aby mieli świadomość powiązań z owymi sensacyjnymi wydarzeniami, bowiem rodzina znacznie się już wówczas spauperyzowała.

         Długo natomiast za nimi ciągnęła się sprawa dóbr posiadanych przez Giżankę. Najbardziej kontrowersyjną była sprawa zaginięcia w chwili śmierci Zygmunta Augusta, sławnej kolekcji pereł – i nie tylko – Barbary Radziwiłłówny. Udział w niej Giżanki i Mniszchów nie jest klarowny. Wskazywały na to dowody odnalezione przy okazji ujawnienia w okresie międzywojennym tych klejnotów wśród innych, znajdujących się w…osobistym skarbcu królowej angielskiej Elżbiety.

         Oczywiście nie jest to jedyna sensacja związana z Giżanką i jej protektorami, braćmi Mniszechami. Sprawa zagarnięcia dóbr królewskich przez ww. ciągnęła się latami i w zasadzie nigdy nie została zakończona, a skarby nie odnalezione. Fragmenty ich pojawiały się tu i ówdzie – także na zagranicznych aukcjach – ale ich pochodzenie było tak rozmyte, iż trudno było podejrzanym w sprawie, proces wytoczyć.

         Barbara pochodziła z patrycjuszowskiej rodziny mieszczan warszawskich, której protoplastą był przybyły w roku 1511 z Frankonii – Baltazar Giza. Była to wówczas jedna z najbardziej zamożnych rodzin warszawskich, w której posiadaniu znajdowało się 16 kamienic, oraz wiele licznych folwarków i ról poza miastem. Spokrewniona z dwoma znanymi rodami z Warszawy: Baryczkami i Fukierami, tworzyła klan nie do rozbicia. Ten toczył długotrwałe procesy o jej testament, oczywiście bez skutku.

         Jej – i jej męża – dobra w grójeckim, są zapewne dalekim echem jej związku z królem, oraz w dziwny i tajemniczy sposób zaginionych skarbów monarchy. Nie ulega wątpliwości, że najbliższy dostęp do nich w chwili śmierci władcy mieli Mniszchowie i Giżanka, a co potrafili zapewne wykorzystać. Ich ogromna fortuna – poza królewskimi darowiznami – powstała szybko. Kto wie, jakie informacje zawierają teksty transakcji zakupu dóbr w księgach ziemskich czerskich?

         Sprawa ich nabywania, jak i sprawa zaginięcia królewskich skarbów łączy się przecież bezsprzecznie. O skarbach, procesach i udziale w tym wyżej wymienionych, napisano już wiele, ale o grójeckich dobrach Giżanki i jej potomstwa jeszcze nic….Kto wie, jaką część państwowej kasy z czasów Zygmunta Augusta ulokowano na dobrach prywatnych w Grójeckiem?

         Jak widać, dzieje książęcej rodziny Woronieckich – licznej zresztą i znanej – otarły się o Grójeckie. To wielce interesujący historycznie region, w którym – właśnie z powodu bliskości dworu królewskiego – osiadało wiele znanych w dziejach rodzin. Jak ponętna to była dzielnica – położona na trakcie łączącym stolicę z Krakowem – świadczą liczne tu pałace i dwory, do dziś urzekające położeniem i historią.

         Zaistniała tu także „linia młodsza” Woronieckich. Otóż w końcu wieku XIX, podmogielnickie dobra Wężowiec zakupili Władysław Franciszek Woroniecki (*1863 -†1949) i jego żona Zofia Hermenegilda Gostomska, której ród herbu Nałęcz idzie z rawskiego, z gniazda Gostomia pod Nowym Miastem. Dobra Wężowiec jeszcze w roku 1959 stanowiły obszar 328 ha.

         Z małżeństwa tego pochodziło pięcioro dzieci, z których to najmłodsza Zofia Zyta -*1908, wprowadziła grójeckie na łamy międzywojennej prasy sensacyjnej. Ta absolwentka studiów muzycznych w Lille, Brukseli i Paryżu zawarła związek małżeński z Janem Karolem Topfer`em, nadleśniczym w lasach ordynatów Zamoyskich pod Jarosławiem. Wybranek był znanym birbantem, ale…uczucia są ślepe. Małżeństwo to przetrwało rok zaledwie. Stało się jednak przyczyną wielu głośnych skandali, których bohaterką była Zofia, znana ze swej ekscentryczności i feminizmu. W dniu 20.11. 1930 roku – w afekcie podobno – 23 – letnia wówczas księżniczka, zastrzeliła 40 – letniego przemysłowca a swojego adoratora Brunona Boy`a, za co osadzono ją w więzieniu Fordon, w którym spędziła niespełna 3 lata.

         Po II Wojnie Światowej zamieszkała w Mogielnicy. Była znaną i wielce ekscentryczną osobą, której sława – z uwagi na szokującą wówczas postawę – daleko poza Mogielnicę wychodziła. Pod koniec życia zamieszkała w Milanówku, gdzie zmarła około 1982 roku.

         Dwór w Wężowcu spłonął na początku lat sześćdziesiątych, zamykając grójeckie dzieje tej linii Woronieckich. Dziś po nim pozostało jedynie siedlisko, otoczone okołem starodrzewu.

         Dwie linie i dwie sensacyjne sprawy, oczywiście w zarysie. Czy Woronieccy obydwóch linii w grójeckim wiedzieli o sobie? Czy spotykali się, prowadzili wspólne interesy? To sprawy warte przebadania.

         Kolejnym potomkiem Zofii i Władysława książąt Woronieckich z Wężowca był ich syn – Władysław. W roku 1930 – z jemu tylko znanych powodów – utracił pracę w Warszawie i przeniósł się do majątku rodziców w Wężowcu pod Mogielnicą. Rodzice nie przyjęli go dobrze. Powodem była w gruncie rzeczy bieda, w jakiej ta książęca przecież rodzina wówczas się znajdowała.

         Książę Władysław imał się różnych zajęć. Podejmował pracę najemną u bogatych chłopów, kopał ziemniaki w sąsiednich majątkach, a nawet był brukarzem przy budowie dróg. Były to w zasadzie prace sezonowe, a i to nie ciągłe. Niestety uzyskane w ten sposób pieniądze, nie wystarczały mu na utrzymanie i…książę głodował.

         Głód hamuje ustalone zasady i Władysław w związku z tym dopuszczał się drobnych kradzieży w tym, kur, jaj, chleba, ziemniaków i innych artykułów spożywczych z …kuchni rodziców, którzy – też biedni – strawy i pomocy mu odmawiali.

         Być może mieli swoje powody, ale…w 1935 roku złożyli na syna do Sądu Grodzkiego w Grójcu aż 19 doniesień o zabór mienia, w tym jedno o kradzież wiązki drewna. Książę przyznawał się do stawianych mu zarzutów, usprawiedliwiając się, że czynił to z głodu i nędzy. Ponadto – jak mówił: „po utracie posady, znalazłem się bez środków do życia i musiałem szukać schronienia u rodziców w ich majątku, ale oni przyjęli mnie bardzo niegościnnie”.

         Władysława juniora skazano na dwa miesiące aresztu, ale ten odwołał się od wyroku. Sąd Okręgowy w Warszawie wyrok uchylił, a sędzia – znany warszawski prawnik i oryginał – Stanisław Koziełł – Poklewski w jego uzasadnieniu twierdził, że Władysław mieszkając z rodzicami, miał prawo do strawy i ogrzewania. Ponadto chciał na siebie zarabiać i nie gardził żadną pracą.

         Sprawa ta była głośną także w salonach stolicy, ale…nikt księciu z pomocą nie przyszedł. Wiele artykułów w tej sprawie drukował „Kurier Warszawski w 1935 roku.

         Nie ulega wątpliwości, że wiele innych – nie mniej sensacyjnych wątków – przyniosłyby badania hipotek majątków grójeckich, w których ślady tych rodzin są niewątpliwe. Jednak wpływ tej rodziny na dzieje dzierżonych przez nią dóbr jest bezsprzeczny. Kto wie, ile rodzin grójeckich skoligaconych z Woronieckimi, idzie od królewskiej alkowy…?

         Ta nie odkryła jeszcze wielu swoich tajemnic…