Pilica nie dzieli

Niedziela 16 sierpnia 2015 roku rozpoczęła się ulewnym deszczem, który – długo zresztą oczekiwany – radośnie polewając spragnioną wody ziemię, wcale nie zamierzał odpuścić. I choć radość wielką sprawił, to równocześnie położył się cieniem na zaplanowanym w tym dniu dorocznym „Pikniku u Andrzeja” Ten organizowany cyklicznie  pod hasłem: „Muzyczna Różanna” w ramach tzw. „Prezentacji Andrzeja” jest swoistym hitem w regionie.

Breitling replica watches Verdana;”>            Ta integracyjna impreza środowiskowa organizowana przez Andrzeja Zygmunta Rolę – Stężyckiego, zdobyła już uznanie i na stałe wpisała się w cykl kulturalnych imprez regionalnych, przyciągając wielu nie tylko mieszkańców Różanny i wsi okolicznych.

Nic nie zapowiadało zmiany sytuacji kiedy wydawało już się, że deszcz kurtynę złośliwości  na imprezę spuścił, rozsunięte chmury zapowiedziały sukces…

No i o godz. 15.30…zaczęło się.

Otwarta brama posesji organizatora, barwne banery, flagi – państwowa i rodzinna – oraz trawiasta estrada pod pergolą zwieńczoną banerem z napisem „Piknik u Andrzeja” , przyciągnęły wielu mieszkańców wsi, ich gości, letników z Warszawy, Grójca, Góry Kalwarii i Łodzi, a nawet przejeżdżających przez wieś turystów,  z odległych też regionów.

Gospodarz – w szlacheckim kontuszu przy szabli – powitał wypełniających posesję gości, wśród których poza ww. byli także: Bogumiła Stępień – dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Odrzywole, Barbara i Lech Staniszewscy – dziedzice Gostomi, Urszula i Tomasz Zelgowie z Grójca oraz Henryk Bystrzejewski z Odrzywołu –znany muzyk i multiinstrumentalista, przed laty członek wielu najznakomitszych orkiestr symfonicznych w Polsce i nie tylko.

Istotnie piknik jest wydarzeniem, bowiem otwarty na wszystkich, jest przykładem wielce sympatycznej metody integracji środowiskowej, zbliżającym ludzi żyjących obok siebie, a przecież też sobie nieznanych.

Hitem programu była…muzyka! Program przewidziany na godzinną prezentację, trwał…cztery godziny i trwałby zapewne do rana, gdyby nie zbliżający się czas kończący weekend i konieczność powrotu do codziennych obowiązków.

Zabawa była przednia, prowadzenie wartkie i urozmaicone, bowiem różne też były gatunki muzyczne: od lokalnego folkloru, przez klasyczną po rozrywkową, w której nie zabrakło i egzotycznych  rytmów.

Widownia rozgrzana muzyką, tańcami i serwowanym przez gospodarza piwem, bawiła się znakomicie i – przyznać trzeba – kulturalnie.

Wszyscy wykonawcy robili furorę, ale ton imprezie nadali członkowie Nowomiejskiego Zespołu Pieśni i Tańca z Nowego Miasta n/Pilicą, prowadzonego przez prezes Ewę Sochę i kierowniczkę artystyczną Jolantę Kucińską. Przygotowany przez nich program, zaangażowanie,  emanująca z nich pasja oraz prezentowane z wielkim wigorem  ludowe pieśni i tańce, porywały wszystkich, którzy też ruszając w tany, rozsunęli estradę na resztę posesji. Barwne, wirujące stroje, znane wszystkim melodie i radość wyzierająca z uśmiechniętych twarzy, dodawały kolorytu już i tak pięknej scenerii posesji. Trzon muzyczny tego istniejącego od 2012 roku zespołu stanowią: Edward Kocik – akordeonista i Józef Kalinowski – „barabanista”.

To był wielki pokaz  talentów i możliwości. Dowód także wielkiej przyjaźni, zespół bowiem uzasadnił nie tylko swoje umiejętności i możliwości, ale  dowiódł również symbiozy regionów. Łączył bowiem grójeckie z przysuskim i Nowe Miasto z Odrzywołem. Także wielu dotąd nie znanych sobie ludzi i potwierdził zdobyte w roku minionym I miejsce na Festiwalu Folklorystycznym w Odrzywole. Otwarty na współpracę, doskonali swój repertuar i jest bez wątpienia piękną wizytówką Nowego Miasta. Wizytówkę, która staje się w zasadzie już panoramą o którą dbać warto i należy…

Szczęśliwy jest ten, kto ma takie talenty. Talenty w które warto i należy inwestować, bowiem są one już …ostatnimi Mohikanami. To gwoli uwagi lokalnym władzom.

Pilica nie dzieli…a zespół jest znakomitym ambasadorem Nowego Miasta i powiatu grójeckiego.

W kolejnej odsłonie repertuarowej, ze swoimi wielce interesującymi utworami, wystąpiły w odrębnych recitalach: Julia Chmura – uczestniczka wielu Młodzieżowych Festiwali Piosenki – i Ewa Dudek – uczennice szkół średnich w Nowym Mieście. Te utalentowane i piękne dziewczyny, dysponujące silnymi o miłym tembrze głosami, zaprezentowały na dobrym poziomie anglo i polskojęzyczne utwory współczesnych kompozytorów, zjednując sobie uznanie nie tylko młodszej części widowni.

Po nich zaprezentował się znany w regionie dziecięcy Zespół Folklorystyczny „Mateuski” ze Szkoły Podstawowej w Myślakowicach – duma gminy Odrzywół –  prowadzony przez znakomitego pedagoga, utalentowanego muzyka i kompozytora – Jana Czerskiego.  On też wysublimował  spośród członków grupę grającą na flanżoletach, która  wykonując w znakomitym stylu kilka utworów – w tym i wokalnych –  z równie wielką jak uprzednio siłą, porwała zebranych. Dodać należy, że Jan Czerski jest prekursorem gry na tym instrumencie w Polsce i międzynarodowym jej autorytetem.

Trzon zespołu stanowią Maria, Anna i Małgorzata Tomczyk, Sylwia i Martyna Majchrowskie, oraz Natalia Sadowska i Julia Krzemińska. Spośród ww. Maria, Anna i Małgorzata są także uczennicami Państwowej Szkoły Muzycznej w Radomiu, w której Maria doskonali grę na flecie, Anna na oboju, a Małgorzata na skrzypcach i one też kolejno wystąpiły w swoich recitalach, prezentując utwory znanych klasycznych kompozytorów: Maria – „Sonatę I” – Georga Philipe Telemana, Anna – „Starą baśń” – Diany Małgorzaty Sienkiewicz i Małgorzata – „Koncert H – mol” – Oskara Roedinga.

To było równie „wielkie uderzenie”, dowodzące, że warto i należy się uczyć, że poza programami serwowanymi przez TV i Internet, istnieje także szeroko pojęta kultura, w której też muzyka ma swoje poczesne miejsce. I są też ludzie, dzięki pracy których, możemy odbierać wyższe wartości.

Postacią, która zafascynowała zebranych, była na pewno znana ormiańska artystka Amalya Sahakyan – prowadząca w Grójcu Klub Muzyczny „Armenia”. Od dwóch lat zaprzyjaźniona z Odrzywołem, zaprezentowała tu bogaty repertuar, w którym brzmiały echa klasycznych utworów ormiańskich, przez współczesne po własne jej kompozycje. Śpiewała i tańczyła. Porywając zebranych, którzy nie odpuścili tańców przy każdym jej utworze. I w tym przypadku powiało światowym profesjonalizmem.

Całość programu znakomicie wiązał Jan Czerski, który zawiadując aparaturą nagłośnieniową, nadał programowi wielce profesjonalne brzmienie, zaś w mini przerwach  serwując  miłe rytmy, porywał do tańca gości.

Wszyscy uczestniczący w pikniku artyści mają tu swoich fanów.

A wszystko to w korowodzie barwnych strojów i kolorytu zbliżającej się jesieni.

Zapowiadającym artystów i wiążącym całość imprezy był jej organizator i gospodarz  Andrzej Zygmunt Rola – Stężycki – historyk i regionalista.

Piknik zamykało spotkanie tych, którzy pozostać mogli, przy muzyce znanego w regionie utalentowanego akordeonisty Czesława Szczepańskiego z Myślakowic, który znany ze swojej społecznikowskiej pasji i miłości do instrumentu, jest stałym uczestnikiem większości lokalnych imprez i wielce lubianym sąsiadem. Bez Czesława nie ma imprezy…i bez niego nie byłoby pikniku.

Kiedy za ostatnim opuszczającym piknik gościem zdjęto banery, była już noc…

To piękne, sąsiedzkie  spotkanie było – jak na lokalne warunki – wielką imprezą, także wartką,  radosną, oczekiwaną i chcianą. To przecież wielka okazja do wzajemnej prezentacji, ukazania własnych możliwości., swoistego „przebicia” się przez mur niemożliwości, upublicznienie tych, o których świat by może zapomniał, innych zaś nie zobaczył. A przecież jest wśród nas jakże wielu ludzi utalentowanych, nietuzinkowych, interesujących i tych, którzy dla potomnych wiele pozostawić mogą. Trzeba i należy ich odkrywać,  pomagać w rozwoju. Talentów tracić nie można. Bylejakości dość wokół, ale nie w Różannie,  w której – jak mówią – i drzewa się uśmiechają.

Komentarze i zawarte też w Internecie opinie, potwierdziły zasadność organizacji pikniku, co  lokuje go na stałe w kolorycie pięknej wsi letniskowej, jaką jest nadpilicka Różanna. I ten atut wieś wykorzystać powinna.

Kto wie, może impreza ta właśnie posadowi wieś pośród lokalnych i nie tylko gminnych wizytówek regionu? Może wyzwoli inicjatywę zbudowania we wsi miejsca integracji, z zainstalowanymi tam na stałe wiatą, ławami i grillem, o chodniku nie wspomnę?

Wydaje się, że, że to już nie potrzeba, ale…konieczność. Przyjeżdża tu przecież  coraz więcej ludzi zainteresowanych nie skażoną jeszcze naturą…

W Różanie nie ma nudy. To kuźnia pomysłów i miejsce na dobrą zabawę.

Do zobaczenia za rok!